Reanimacja

Jeden z czytelników bloga (dziękuję Marcin) ostrzegł mnie o zamykaniu portalu blox.pl – w zasadzie w ostatnim momencie przed nieodwracalną utratą bloga …

Dzięki znajomym znajomych, udało się wygarnąć zasoby tuż zanim załoga IT Agory – jak mi to przekazano – „zaorała serwer” i przerzucić je tutaj. Blog wygląda prowizorycznie, historyczne linki do własnych wpisów przekierowują w kosmos (choć ręcznie da się odtworzyć i odnaleźć właściwy wpis) ale dziesięć lat pisaniny nie poszło na marne.

Obrazem czarnego łabędzia (Cygnus atratus) w nagłówku wracam do źródeł risk managementu: skupić się na tym, co może zabić i co nie jest oczywiste – innym nie przyjdzie do głowy.

Nie zmieniłem swojego poglądu, że miejscami zarządzanie ryzykiem zeszło na manowce, jednak los zesłał mi zadanie zarządzania ryzykiem w interesującym projekcie stanowiącym nie lada wyzwanie i umożliwiającym pracę ze świetną ekipą. Nie potrafię się oprzeć takim okazjom więc założyłem stary mundur risk managera, pozdzierałem z niego wszystko co niepraktyczne, poprzyszywałem to co dyktują własne przemyślenia i jestem znów w grze.

Największe braki sprawowania funkcji risk managera – odizolowanie od żyjącej, operacyjnej części przedsiębiorstwa – nadrabiam sprawowaniem równolegle dwóch innych funkcji. To działa i wydaje się być jedyną sensowną przyszłością risk managerów.

Tym co odróżnia pracę risk managera w obecnym środowisku projektowym to niespotykana w spółkach przemysłowych dynamika progresu, powodująca, że nie tylko sam rejestr ryzyka i działania zaradcze zmieniają się z tygodnia na tydzień, co zręby i założenia systemu zarządzania ryzykiem są strukturą niestabilną, dynamiczną. Jakie wyzwania to stawia i jak sobie z nimi radzić napiszę – mam nadzieję – niebawem.

Wasz w ryzyku,
R

Duzo sie dzieje …

… kilkaset procent wiecej niz w ciagu dwoch ostatnich lat. Pasjonujacy biznes, trudny sector, firma rosnaca i zmieniajaca sie z szybkoscia swiatla a jednoczesnie uczaca sie siebie samej. Cos, co tygrysy lubia najbardziej.

Zanim wyrobie sobie poglad, o czym moge bezpiecznie pisac nie przekraczajac delikatnej granicy poufnosci, bedzie mozna obejrzec te nieziemskie pojazdy na zywo, w Warszawie, podczas Armoured Vehicles Eastern Europe conference.

Ukryte podatki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich

Oficjalnie, oczywiscie zadnych podatkow nie bylo, nie ma i nie bedzie. Ale jesli podatek zdefiniowac jako przychod aparatu rzadzacego osiagany kosztem obywateli, badz mechanizm finansowania urzedow i jednostek rzadowych z portfeli obywateli, to z pewnoscia takie mechanizmy tu sa i to o wiele skuteczniejsze niz w Europie, gdzie od placenia podatkow mozna sie uchylac. Tutaj wspolfinansowanie jednostek rzadowych jest nieuchronne.

Sa tutaj dwie kategorie platnikow tychze „podatkow”: uprzywilejowani obywale – Emiratczycy (sami o sobie mowia Emaraty) oraz nieuprzywilejowani ekspaci. Emiratczycy sa uprzywilejowani z kilku wzgledow, te najbardziej zauwazalne to emerytura oraz finansowanie edukacji przez rzad.

Relacje w obszarze rzadzenia krajem czy emiratami sa dosc egzotyczne. Szejkowie (rodzina rzadzaca) sa z jednej strony osobami prywatnymi, z drugiej pelnia role ministerialne i rzadowe (zarzadzaja emiratem i aparatem panstwowym) a ponadto sa wlascicielami najwiekszych spolek panstwowych (ropa i nieruchomosci). I tu trudno powiedziec czy sa wlascicielami jako ministerstwa czy jako majetne osoby prywatne, choc wlasciwie to bez znaczenia, efekt ten sam – maja pelnie wladzy ustawodawczej i wykonawczej w jednych rekach. Innymi slowy – nie, nie jest to struktura demokratyczna w rozumieniu europejskim, mimo ze wystepuja formalnie podobne struktury.

Struktury rzadowe sa finansowane z kieszeni podatnikow na kilka sposobow, niektore z nich sa dosc finezyjne. Omowie kilka tylko najbardziej ewidentnych.

Dokumenty, certyfikaty i pozwolenia
Dowod osobisty, prawo jazdy, badania lekarskie wymagane do otrzymania wizy rezydenckiej, roznego rodzaju urzedowe swiadectwa – wszystko kosztuje. Oczywiscie w Polsce tez wnosimy oplate skarbowa, ale mowa o zupelnie innych kwotach – nie chodzi o kilkanascie-kilkadziesiat zlotych, lecz kilkaset czy wrecz tysiace. Przykladowo, ilosc odplatnych formalnosci, certyfikatow, tlumaczen, pieczatek zwiazanych z umieszczeniem dziecka w szkole idzie juz w tysiace.

Podatek drogowy
Oczywiscie z nazwy nie ma niczego takiego ale sa … fotoradary. W Abu Dhabi co 1-2 kilometry, w Dubaju co kilkaset metrow. Biorac pod uwage obowiazujacy tu styl jazdy uzyskanie fotografii przynajmniej raz w miesiacu jest nieuniknione. Po zrobieniu zdjecia przez fotoradar, automatycznie zostaje rozpoznany numer rejestracyjny pojazdu oraz jego wlasciciel i mandat zostaje automatycznie ulokowany na koncie wlasciciela samochodu. Nie ma odwolan, nie ma wyjatkow, klamka zapadla. I co gorsza – jesli delikwent nie jest zarejestrowany na portalu policyjnym w usludze automatycznego powiadamiania, nie ma nawet pojecia ze dostal obciazenie na swoj rachunek.
Ale spokojnie, najpozniej kiedy sie dowie to podczas corocznego obowiazkowego odnowienia rejestracji samochodu (bez ktorej nie wolno nim jezdzic). Zeby jej dokonac, wymagane sa: kontrola techniczna, wykupienie / odnowienie ubezpieczenia oraz …. yes ! Zaplacenie zaleglych mandatow, ktore grzecznie czekaja w systemie policyjnym obejmujacym wszystkie emiraty.
Jeden mandat za przekroczenie marginesu predkosci (zaledwie o 1-9 km/h) wynosi od okolo 250 do 500 zl, w zaleznosci od emiratu. Jesli dajmy na to jedziemy przez Dubaj i spieszymy sie, przekraczajac wszedzie predkosc o powiedzmy 3 km/h powyzej dozwolonego marginesu, to na odcinku ok 60 km (dlugosc Dubaju) zlapiemy teoretycznie 120 kamer, razy powiedzmy 300 zl, daje to w ciagu godziny obciazenie rzedu 36 tys zlociszy. Niemozliwe ? Alez oczywiscie ze tak. Wlasciciele zbyt ciezkiej stopy niekiedy wrecz porzucali wypasione samochody bo roczne mandaty przekraczaly wartosc samochodu. Piekne, prawda ?

Platna szkola 
Jedynie szkoly dla Emiratczykow sa finansowane przez rzad. Nawiasem – rowniez studia zagraniczne w topowych uczelniach miedzynarodowych, jesli oczywiscie mlody Emiratczyk nie bedzie smierdzacym leniem i sie tam dostanie. Ekspaci musza za nie placic sami. Ile ? No wlasnie, za jedno dziecko ok 40-75 tys Dirhamow rocznie (34-64 tys zl). Trojka dzieci to wydatek ok 160 tys plus kolejne 20 tys na autobusy i inne drobiazgi. Jasne, ze to nie podatek, ale jego odwrocona funkcja. W Polsce nie place za szkole tylko placi za nia budzet panstwa – ale z moich podatkow, tutaj odbywa sie to bezposrednio z mojej kieszeni z ominieciem konta bakowego ministerstwa edukacji.

Parkowanie i kary parkingowe
Jedna z rzadowych firm w Abu Dhabi ma monopol na zarzadzanie powierzchnia parkingowa w miescie i czerpanie z tego zyskow. Uprawiaja polityke Janosika – „my nie musimy zapewnic ci miejsca parkingowego, ale ty musisz nam i tak zaplacic”. W sytuacji, kiedy w centrum miasta na jedno miejsce parkingowe przypada pewnie z siedemnascie milionow samochodow, bezwglednie i restrykcyjnie mandatuja za „nieprawidlowe” parkowanie. Taka anegdota: kiedys zostawilem samochod w zatoczce autobusowej zeby wyskoczyc odebrac kolege sprzed hotelu, i po 90 sekundach znalazlem za wycieraczka mandat na … 1000 dirhamow (850 zl). Oczywiscie odwolanie zostalo „uziemione”, z szejkiem (wlascicielem firmy) nie wygrasz.

W sferze biznesu rowniez funkcjonuja rzadowe spolki-monopolisci obslugujacy kluczowe sfery biznesowe. Dobrym przykladem sa roboty ziemne. Jesli jakakolwiek firma deweloperska, drogowa czy budowlana chce rozpoczac budowe, nie obedzie sie bez kosztownych robot ziemnych. Moze je wykonac wylacznie firma panstwowa. A skoro jest monopolista, moze w sposob zupelnie dowolny ustalac ceny swoich uslug. Marże beda wiec blizsze 90% niz 9% ….

Witajcie w swiecie bez podatkow 🙂

Wasz w Emiratach,

Arabic Coffee

Dzisiaj otrzymalem specjalny, japoński dzbanek (termos) do kawy i produkty, z ktorych mozna przygotowac kawe arabska.

W firmie jest bardzo rozbudowany serwis dla pracownikow – na telefon serwuje sie kilka rodzajow  herbaty (czarna, mietowa, zielona, jasminowa, zielona z lisciem miety …) i kawy we wszystkich kombinacjach. Jednak jedynie dla wybranych (kadra zarzadcza), oczywiscie Emiratczykow, firma zakupila specjalne, indywidualne (osobiste) zestawy do przyrzadzania i podawania kawy arabskiej. Pije sie ja w malutkich filizankach i nalewa ze specjalnych dzbankow.

Moj zestaw to prezent od kolegi z pracy nie otrzymalem go z firmy. Wraz z zestawem otrzymalem instrukcje – przepis na kawe. Podaje go nizej.

Skladniki:

  • dobra kawa mielona (ja otrzymalem kawe Maison Maatouk z Nikaragui)
  • nasiona kardamonu w łupinkach
  • mieszanka przypraw do kawy na bazie zmielonego drzewa rozanego (z Arabii Saudyjskiej)
  • szafran.

Do garnka nalac 4-5 szklanek wody i doprowadzic do wrzenia. Zmniejszyc gaz i wsypac 5 kopiastych lyzek stolowych kawy oraz zawartosc z 5 lupinek kardamonu (czarno – brazowe kuleczki). Gotowac 5-10 minut. Zagotowany plyn wlac do dzbanka (termosu) koniecznie przefiltrowujac. Dodac pol lyzeczki saudyjskiej przyprawy rozanej, 5-7 rozkruszonych nasion kardamonu i kilka wlokien szafranu. Odstawic zakrecony termos na 10 minut.

arabic coffee

W mojej ulubionej lokalnej cukierni, gdzie nawet o północy mozna kupic przepyszne arabskie ciasta, podaja wlasnie taka kawe.

Smacznego 🙂
Wasz w Emiratach,
R

Komórki – jak u Orwella

Ponad rok temu, pierwszego dnia u nowego pracodawcy, skladajac w urzedzie ds identyfikacji (powiedzmy, ze to urzad rezydencko – imigracyjny) wniosek i dokumenty o uzyskanie wizy rezydenckiej i emirackiego ID Card, zupelnie podstawowych podstaw niezbednych do zaistnienia tutaj, uslyszalem sakramentalne pytanie z ktorego wagi nie zdawalem sobie wowczas sprawy: „what is your mobile number ?”

mobile UAE

Nonszalancko odpowiedzialem ze jescze nie mam, chyba ze maja ochote zapisac moj polski nr komorkowy. Blad ! Pani w czarnym wdzianku odszukala moja firme w systemie i wklepala zamiast mojego, nr komorkowy osoby odpowiedzialnej za kontakty mojej firmy z organami rzadowymi. Z jej strony bardzo pragmatyczne i logiczne posuniecie, dla mnie samoboojstwo. Okazalo sie pozniej, ze info o gotowych do odbioru wizach i ID (na ktore czekalem jak na zbawienie) otrzymuje sie smsem na ten wlasnie numer komorkowy, wraz z kodami i tokenami sluzacymi do ich odbioru. Pozniej mialem to gorzko odpokutowac miotajac sie pomiedzy naszym dzialem ds kontaktu z rzadem, glowna poczta w Abu Dhabi, naszym dzielem wysylkowym, dzialem paszportowym i kierowcami firmowymi obslugujacymi te wszystkie dzialy. 

Potem sie juz przyzwyczailem, ze cokolwiek chce zalatwic w urzedzie, firmie, najpierw zapisuja moje imie (bo nazwisko jest niewazne, wystepuje sie tutaj albo bezosobowo jako „Sir”, „boss”, albo osobowo jako „Mr Rafal” lub „Mr Rafael”) …. oraz numer telefonu komorkowego. Ten ostatni sluzy do zidentyfikowania mnie jak dzwonie do swojego banku, do pralni z instrukcja gdzie dostarczyc pranie, do zarzadcy budynku z pytaniem kiedy umyja szyby od zewnatrz, do operatora internetu, do wypozyczalni samochodow, do urzedow wydajacych wizy lub dokumenty, do agentow ubezpieczeniowych … 

Nie masz swojego „mobile number” to znaczy ze cie nie ma systemie jako jednostki. Nie dostaniesz informacji od firmy taksowkowej o ktorej podjedzie twoja taksowka, jakie bedzie miala numery i jak sie nazywa kierowca. Nie otrzymasz info z banku o biezacych transakcjach. Nie otrzymasz biezacych informacji ktory radar w ktorym Emiracie pobral od ciebie myto w postaci mandatu za predkosc. Nie dostarcza ci mebli (tak, wlasnie dlatego czekalem 5 dni na dostawe lodowki – nie mieli mojej aktualnej komorki wiec sie poddali, uznali ze wyparowalem). Nie przysla technikow zeby naprawili kibel albo klimatyzacje. Nie zaplacisz rachunku za prad i nie zaplacisz za parkowanie. Nie dostaniesz informacji z banku o dokonanej karta transakcji. Kurier nie dostarczy ci przesylki. Nawet nie bedziesz w stanie skutecznie uzyskac licencji na alkohol. Za pomoca telefonu komorkowego mozesz dowolnej osobie przebywajacej w dowolnym miescie w ZEA przekazac dowolna kwote – do twojego dziennego limitu w bankomatach, bez kwitkow, formalnosci czy nawet spotykania sie z ta osoba.

Kazdy potrzebuje „your mobile number” – rzeczywistosc Orwell 1984.

A teraz wykrecam najwazniejszy w mojej firmie numer 2099 – pod tym numerem moge zamowic kawe. Dobra i w dowolnych ilosciach.

Wasz w Emiratach,

The Heat

To tytul jednego z dość już starych filmow, w ktorym glowna role gra moj ulubiony aktor. Ale rowniez to slowo opisujace tutejsza wszechobecna rzeczywistosc klimatyczna.

heat

Teraz gdy w Polsce jest kilka-kilkanascie stopni, tutaj jest ciagle okolo 35ciu. Przyzwyczailem sie juz tej rzeczywistości, w zasadzie zaczynam sie czuc troche nieswojo dopiero jak jest ponad 45 stopni, natomiast niższe temperatury sa znosne, a temperatury ponizej 30 stopni (jesienno-wiosenne noce lub cala zima) to juz przyjemny chlod.

Rok temu uczestniczyłem w kursie nt oddziaływania słońca i temperatury na człowieka (tzw Heat Stress). Oprócz głównej kliniki medycznej mam w firmie dodatkowy punkt pomocy medycznej, otwierany w gorącym sezonie bezpośrednio przy placu konstrukcyjnym, właśnie ze względu na temperaturę (nowi pracownicy padają szybciej – brak aklimatyzacji). Do tego mamy własne ambulanse medyczne. Do tego dwie maszyny produkujące lód. Wiele punktów dystrybucji wody, punkty dosalania, punkty do odpoczynku w cieniu / klimatyzacji. Okazuje się, że w dużym stopniu jest to wymuszone przez tutejsze prawo pracy. 

Kto jest najbardziej narażony na udar cieplny ? Starsi, grubsi, ci którzy wypili alkohol (jeden litr napoju alkoholowego „wyciąga” z organizmu 4 litry wody !), ci którzy pili herbatę, kawę lub kolę (kofeina pobudza pocenie się), ci, którzy się objedli czymś ciężkostrawnym albo w poprzednich dniach byli juz wyeksponowani na wysoką temperaturę … 

Jaki jest mechanizm udaru cieplnego ? Utrata wody wraz z elektrolitami pogarsza przewodzenie prądu elektrycznego, który jest potrzebny do funkcjonowania mięśni (w tym serca) oraz osłabia chłodzenie organizmu i powoduje spadek ciśnienia krwi (a tym samym niedokrwienie mózgu). Można samemu zaobserwować poziom elektrolitów badając … kolor moczu. Trener pokazał nam taki próbnik z kolorami i wyjaśnił jaki kolor jakiemu stanowi odpowiada. Nie uwierzycie, do jakich ciemnych barw może on dojść w skrajnych sytuacjach – brudno-brązowy ! Zbliżający się udar można samem zdiagnozować: najpierw poczucie słabości, potem ból mięśni i zawroty głowy, potem drżenie i drgawki mięśni. 

Udar cieplny (a właściwie choroba cieplna) ma kilka odmian i faz. Najcięższy jest właśnie typowy udar – człowiek przestaje sie pocić, tętno bardzo skacze w górę, temperatura ciała rośnie powyżej 40 stopni, usta i paznokcie sinieją, następują drgawki i utrata przytomności. Po przekroczeniu 42 stopni umiera mózg. Druga odmiana (po polsku może to być wycieńczenie cieplne) polega na utracie płynów ale jeszcze bez krytycznego podniesienia się temperatury i zagrożenia życia, jest lżejsza. Trzecia odmiana pojawia się jeśli pije się wodę bez elektrolitów (soli) – następują wtedy silne skórcze mięśni. Pierwsza pomoc polega na delikatnym nawadnianiu i nasalaniu delikwenta, przykrywanu go mokrymi płótnami albo polewaniu wodą – aż do przyjazdu ambulansu. Pierwszy przypadek – rzeczywisty udar: trzeba gościa agresywnie chłodzić (wodą a nawet lodem, głównie głowę i szyję, ale też ciało) i nie podawać płynów doustnie.

Chodzac tu w gory na pustyni, kilka razy zdarzylo mi sie obserwowac poczatkowe objawy udaru cieplnego u współtowarzyszy – bol glowy i dreszcze. Jesli jest sie o kilka godzin drogi od samochodu i wody, sytuacja dosc szybko moze stac sie niebezpieczna.

viper

Bardziej niebezpieczne moze tylko byc ukaszenie przez jednego z pustynnych wezy – np saw scaled viper, na ktorego kilka tygodni temu prawie nadepnąłem. Uratowal mnie jego ostrzegawczy, glosny syk – zdazylem cofnac stope. Kolega (paramedyk) pocieszyl mnie potem ze jesli nie ma sie przy sobie surowicy, to ma sie okolo godziny. Najlepsza strategia polega na polozeniu sie (aby nie podnosic cisnienia krwi i nie przyspieszac jej obiegu) i czekac, modlac sie aby organizm sam sobie poradzil z toksyna. W ciagu godziny nastepuje albo zgon, albo wraca zdolnosc do poruszania sie o wlasnych silach 🙂

Wasz w Emiratach,
R

Rekin smakuje jak cap

Wczoraj, ze zwyklej cielecej ciekawosci kupilem swiezego rekina (z lodu), doprawilem sola i cytryna po czym usmazylem z pieprzem cytrynowym, kolendra i galka muszkatalowa. Mimo ze mieso delikatne i bez osci (rekin budowa troche przypomina weza – tylko ma kregoslupo), spod przypraw przebijal zapach i smak pizma, podobny do zapachu kozla. Na poczatku tylko lekko, pozniej jak zaczalem sie wwachiwac i zastanawiac co mi to przypomina – nie do zniesienia.

Nie ma byc jednak o rekinach tylko o procesie zdobywania pozywienia w Emiratach. Zywnosc kupuje sie tutaj w sklepie – poczawszy od sklepikow Baqala (cos ala nasza Zabka), markety Fathima (cos ala Biedronka), po sieci naprawde duzych obiektow – lokalne Co-operativa i Lulu lub miedzynarodowy Carrefour. Te ostatnie sa kolosalnymi halami – znacznie wiekszymi niz te, ktore mozna zobaczyc gdziekolwiek w Polsce. Mozna sie tam zaopatrzyc nie tylko w zywnosc, lecz podstawowe wyposazenie mieszkan (AGD, meble, narzedzia …) oraz ubrac na kazda praktycznie okazje. 

Produkty niespozywcze sa dostepne w wersji taniej (np spiwor tyrystyczny za 24 zlote), zwykle z Chin, Pakistanu lub Indii oraz w wersji sredniej czy topowej (znane i cenione marki europejskie lub amerykanskie czy japonskie – solidne i luksusowe). Z produktami natury technicznej jest problem – nie tylko w marketach ale wszelkich sklepach, wlacznie ze specjalistycznymi. Kiedy trzeba wybrac sposrod wielu modeli, producentow, na bazie wielu parametrow mozna liczyc tylko na siebie. W zasadzie nie ma personelu sprzedazy pochodzenia „zachodniego”, najczesciej Hindusi lub Filipinczycy, a poziom ich kompetencji jest rozpaczliwie mizerny. W wiekszosci przypadkow sa mozliwe trzy reakcje/odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie:

  1. nie wiem (z usluznym, unizonym, przepraszajacym usmiechem)
  2. proba przeczytania na glos informacji z metki i sprzedania jej jako eksperckiej informacji technicznej
  3. bardzo grozny przypadek „oswieconego sprzedawcy”, z ktory z wielkim zaangazowaniem i przekonaniem wciska nam potworny kit (typu ze wszystko nadaje sie do wszystkiego).

Wynika to z niezwykle niskiego poziomu oczekiwan i uswiadomienia tutejszych nabywcow detalicznych, wlacznie z Emiratczykami. Taka anegdota – kiedys kupowalem opony, wchodzi lokales, mowi „poprosze cztery opony”. Wjezdza na stanowisko, nastepuje wymiana, otrzymuje kwit na ktorym widac Goodyear. Podchodzi do mnie i pyta „czy Goodyear to dobre opony ?”. Nie bylo zadnej konsultacji –  do czego bedzie je uzywal, jakie maja parametry, jak wypadaja w testach, jaka moc silnika …

Z jedzeniem jest tu dosc specyficznie. Wystarczy rzucic okiem na mape:

mapa UAE

Widac piasek lub brunatne skaly. To czego nie widac na mapie to cztery miliony palm daktylowych. I to wlasciwie byloby na tyle (poza mikroskopijnymi uprawami pomidorow, baklazanow, kapusty, cytrusow i mango). Co z tego wynika ? Z tego wynikaja pomidory pochodzace glownie z Francji i Hiszpanii, miod z Tybetu lub Niemiec, wolowina z Pakistanu lub Australii, sery z Holandii lub Francji, mango z Tajlandii lub Kenii, jajka z Jemenu lub Arabii Saudyjskiej, ziemniaki z Cypru … i tak moglibysmy objechac caly glob, kazdy jeden kraj ktory produkuje cokolwiek co daje sie pogryzc i zjesc. Wlacznie ze sledziami Lisnera w sosie musztardowym lub kabanosami Tarczynskiego. To przeklada sie na srednio wysoki lub bardzo wysoki poziom cen zywnosci, chyba ze jestesmy w stanie dotrzec do produktow w miare lokalnych (znad Zatoki Perskiej).

I przy okazji jeszcze mala wycieczka w zagadnienie ogromne jak morze – braku wydajnosci lub marnotrawstwa sily roboczej. Podczas gdy klient stoi przy kasie, kasjerka kasuje a … pakowacze pakuja zakupy to siatek foliowych. Czesem jeden pakowacz czasem dwoch na stanowisko. I jesli kupie np pomidory, mango, swieze mieso, jajka, chleb oraz szczoteczke do zebow z pasta to zapakuja mi to do … 6 toreb foliowych. Bingo – wszystko musi byc osobno, niech zyje ochrona srodowiska. Od poczatku pobytu tutaj prowadze akcje edukacyjna i pouczam pakowaczy ze dla mnie maja zapakowac w jedna siatke a jak zakupow jest naprawde duzo to w 2 siatki a nie w 3 (bo mam 2 rece a nie trzy). I najlepiej nie wrzucac zakupow do siatki jak kamieni do wora tylko sprobowac poukladac …

Jestem oczywiscie dziwakiem, bo Emiratczycy (a szczegolnie Emiratki) wykorzystuja pakowaczy dalej i nie dosc ze ciesza sie z zakupow mieszczacych sie w kilkunastu siatkach to jeszcze domagaja sie aby pakowacze wyniesli im zakupy z supermarketu i zaniesli na postoj taksowek oraz wlozyli do bagaznika. Pani w abaji trzyma w reku jedynie portfel. To norma. Kropka.

Inny typowy widoczek kojarzony z zakupami i zywnoscia – male lokalne restauracyjki i fast foody. Czesto mozna zaobserwowac jak lokales (czyli Emiratczyk w bialej diszdzaszy) podjezdza swoja Toyota Landcruiser pod kraweznik kolo takiej restauracyjni i czeka. Jesli w ciagu 60 sekund nic sie nie wydarzy wali po klaksonie. Wtedy restauracyjki wypada blady ze strachu Hindus i podbiega do samochodu. Okno uchyla sie o 10 cm (klima) i lokales sklada zamowienie. Hindus w podskokach wraca do restauracji i pogania zaloge – przygotowuja posilek na czas. Po 5 minutach (samochod oczywiscie pracuje, podtrzymuje klime) znow klakson – Emiratczyk domaga sie szybszej obslugi. Po chwili Hindus znow wyskakuje i drobi do samochodu z zapakowanym jedzeniem, przekazuje posilek, odbiera kase, wydaje reszte. I wlasciwie nie ma znaczenia, czy w srodku sa inni klienci.

Moze i zabawne, ale tylko jesli nie dotyczy Ciebie. Wczoraj kupowalem dzieciom lody. W trakcie kiedy moje dzieci w napieciu wybieraly smaki lodow i tlumaczyly sprzedawcy swoje smakowe marzenia, podszedl mlody Emiratczyk. Bez pardonu odciagnal Filipinczyka z obslugi i kazal sobie sprzedac dwie butelki wody, on przeciez nie moze czekac. Filipinczyk przerwal obsluge i zostawil dzieci z rozdziawiona buzia. Przykre jest to, ze tutaj jest na to przyzwolenie.

Wasz w Emiratach,

R

Zasady ruchu drogowego w Abu Dhabi

Od rana wilgotnosc jak w saunie, wieczorem jeszcze gorzej. Wyniesiona z klimatyzowanego mieszkania komorka w kilka sekund zaszronila sie wilgocia, koszula klei sie do plecow jak wyjeta z pralki. Wczoraj wieczorem biegalem wzdluz nadmorskiego bulwaru – po kilkuset metrach lekkiego tempa pot lal sie ze mnie w sposob zupelnie niekontrolowany. W poludnie jest lepiej z wilgotnoscia, ale sloneczko dopieka temperatura ok 50 stopni. Powietrze pachnie slodkim zapachem rudej gleby i dojrzewajacych daktyli. W takich wlasnie „klimatach” wsiadam do samochodu i oddaje sie na pastwe ruchu ulicznego, o ktorym dzis napisze.

Abu Dhabi jest miejscowoscia polozona na wyspie przypietej do wybrzeza trzema mostami o wielkiej przepustowosci, w sumie mozna powiedziec ze na polwyspie w ksztalcie prostokata. Do glownej wyspy przylegaja coraz bardziej rozbudowaujace sie mniejsze wyspy: Yas (Ferrari World, Water World, Ikea, pola golfowe, hala koncertowa du Arena, plaze), Al Reem (dzielnica strzelistych apartamentowcow w ktorej mam przyjemnosc mieszkac – sa tu Sun Tower, Sky Tower oraz Gate Towers), Saadiyat (wyspa luksusowych osiedli willowych i plazy), Al Mariah (nowa wyspa-dzielnica biznesowa), Lulu (wyspa plazowo – piknikowa).

Uklad drog jest poprowadzony bardzo logicznie, troche jak uklad krwionosny: trzy mosty prowadzace na wyspe z 12-toma pasami ruchu (po 6 w kazda strone), cos na ksztalt obwodnicy wiodacej po obwodzie polwyspu i do tego 2-3 glowne arterie wzdluz polwyspu poprowadzone w jego srodku, oraz siec wielopasmowych drog poprzecznych.

AD roads

Drogi przelotowe maja po 5-6 pasow ruchu w kazda strone i obowiazuje na nich predkosc 80-100 km na godzine (w praktyce wszyscy jezdza 10-20 km/hy szybciej, bo na taki prog tolerancji sa ustawione fotoradary).

AD skyline

corniche

Wyobrazacie sobie ruch na skrzyzowaniach, gdzie z kazdej strony wchodzi 5-6 pasow ? Do tego w samym centrum czesto sa jeszcze pasy wydzielone do skretow w prawo lub w lewo … 

congested AD

W Europie byloby to do opanowania, jednak tutaj europejczycy to zapewne mniej niz 5%. Ponad 70% populacji to Hindusi, Pakistanczycy i Filipinczycy, ktorzy prowadza tak jak ich nauczono w Karaczi, Bombaju lub w Kalkucie. Dla hinduskich taksowkarzy wcale nie jest regula, ze w prawo skreca sie z prawych pasow, w lewo z lewych, a prosto jedzie sie ze srodkowych. Manewry typu „kierowca A z lewego pasa skreca w prawo a kierowca B z usiluje jednoczesnie z prawego skrecic w lewo” sa na porzadku dziennym. 

A teraz wyobrazcie sobie ronda, ktorych jest tutaj mnostwo (w przemyslowej dzielnicy Mussafah, przez ktora dojezdzam do pracy ronda sa co 900 m w kazdym kierunku …) gdzie namalowane linie sa bez znaczenia, a kierowcy sami ustalaja jak przebiegaja rzeczywiste tory ruchu. I oczywiscie: ze wewnetrznego pasa mozna nagle wystrzelic w kierunku wyjazdu z ronda a zewnetrznym wykonywac zakret np o 270 stopni. Samochody wpadajace pedem na rondo z lewej, wpasowujac sie o centymetry miedzy pojazdy juz znajdujace sie na rondzie, przecinajace 3 pasy ruchu po prostej i wypadajace z drugiej strony, tuz przed twoja maske to specjalnosc sniadych kierowcow powozacych male busiki. 

Na odcinkach prostych, szczegolnie w szczycie, sposob poruszania sie tlumu samochodow to taniec: wyprzedzanie prawym pasem, skosne przeciecie wszystkich pozostalych 5-ciu zeby wyladowac na skrajnym lewym. Taniec symultaniczny wykonywany przez wielu tancerzy rownoczesnie; nie przestrzega sie zasady jazdy mozliwie blisko prawego skraju drogi – miejscowi bardzo swobodnie wykorzystuja wszystkie dane im pasy ruchu. Migacze (kierunkowskazy) za tutaj zbednym wyposazeniem, zadko kto z nich korzysta (chyba tylko tzw „fresh arrivals” z Europy albo USA). Nalezy sie domyslac co planuja pozostali kierowcy – na podstawie samochodu jakim jada mozna sie domyslic narodowosci czyli temperamentu i stylu / przyzwyczajen, na podstawie kierunku w jakim jada, miejsca i pory dnia mozna probowac sie domyslic czy sie bardzo spiesza i gdzie moga probowac skrecac czy sie „przebijac”.

To wszystko jest okraszone ogolna atmosfera pospiechu, presji, wyprzedzania, wciskania i wcinania sie – byle do przodu. Hindusi wykonuja manewry kompletnie bez wyobrazni, 
idiotycznie, troche jak kury przebiegajace przez ulice i majace nadzieje „ze sie uda” – narazajac siebie i innych na wypadki. Emiratczycy uwazaja sie za krolow szos i brutalnie wymuszaja pierwszenstwo „siadajac” na tylnim zderzaku i bez ustanku mrugajac swiatlami swoich samochodow – przewaznie biale Toyoty Landcruiser V8. Dla takiego ewentualny wypadek jest jedynie drobnym epizodem, gdyz na telefon kierowca podstawi mu ktorys z pozostalych 6-10 samochodow a w ostatecznosci ubezpieczyciel natychmiast podstawi bialego mercedesa CLS AMG.

O dziwo, w zasadzie dochodzi do stosunkowo niewielu (jak na te warunki) wypadkow ! Jakos wszyscy sie rozumieja telepatycznie i wyczuwaja swoje intencje. Manewry, po wykonaniu ktorych np w Poznaniu mialbym ogromne wyrzuty sumienia wobec innych kierowcow, tutaj moge wykonywac z usmiechem, bawiac sie przy tym dobrze. Jesli juz zdarzy sie wypadek, to nie ma wyzwisk, wymachiwania rekoma itd – raczej uprzejmosc, pomoc, obowiazkowy telefon na policje i automatyczne rozpoczecie procedury ubezpieczeniowej.

Sam w ciagu roku mialem 5 kolizji (stluczek) – raz pojazd obok na pasie zignorowal pasy ruchu wymalowane na asfalcie i sie do mnie „przykleil”, drugi raz – pojazd za mna „nie zauwazyl” ze zahamowalem i przydzwonil mi w tylek, trzeci raz pojazd zaparkowany obok (gigantyczny SUV) wyparkowujac zabral czesc mojego nadkola, czwarty raz podczas gdy ja cofalem zeby zaparkowac inny pojazd sie spieszyl i probowal mnie delikatnie „zepchnac” dalej. Piaty raz byl interesujacy: na 6 pasmowej drodze szybkiego ruchu, przy predkosci ok 120 km/h, hindus jadacy malym pojazdem „wcial” sie w moj pas ruchu tuz przede mna – zeby uniknac gwaltownego hamowania (murowana pietrowa kraksa) odbilem czesciowo na pas w lewo, a pojazd po mojej lewej probujac mnie wyminac lekko stracil kontrole i sie zetknelismy – moj lewy przod z jego prawym tylem – i po krotkiej przepychance pojazd po mojej lewej wpadl na kolejny pas jeszcze bardziej po lewej rozbijajac bok Nissana Patrol. Zeby bylo ciekawiej – hindus jako ze nie dotknal zadnego z pojazdow zwial, a ja jako nastepny w lancuchu zdarzen zostalem okrzykniety przez policjanta sprawca zdarzenia.

Przy okazji – kazde, nawet najmniejsze obtarcie lakieru nie zostanie przez zaden warsztat przyjete do naprawy bez policyjnego raportu. Policja dziala sprawnie – jak juz przyjada dokonuja rozpoznania okolicznosci, orzekaja na miejscu o winie, robia zdjecia, szkic sytuacyjny i jeszcze ze swojego samochodu laduja wszystko do policyjnego portala. Uczestnicy wypadku otrzymuja maly wydruk z numerem referencyjnym i to w zasadzie jedyny dokument jaki musi otrzymac ubezpieczyciel, bo cala reszta jest dostepna w sieci !

Ponizej link do raportu z ostatniego wypadku:
http://ims2.saaed.ae/ims/generatReportForSaaed?ACC_ID=02581408070815
(link nalezy wkleic, nie kliknac)

Zaprojektowane rozwiazania gwarantujace bezpieczenstwo na drogach sa odpowiedzia na taka samobojcza mentalnosc wiekszosci kierowcow i przewiduja „twarde srodki”. Mimo, ze sa prawidlowo poustawiane znaki drogowe, do tego ostrzezenia typu „give way”, „slow down”, „road monitored” – sluzby drogowe kierujac sie zasada ograniczonego zaufania rownolegle stosuja – i to masowo, doslownie wszedzie – rozwiazania twarde typu muldy przed przejsciem dla pieszych, betonowe lub plastikowe murki okalajace pasu ruchu na skrzyzowaniach, skrzyzowania bezkolizyjne (wielopoziomowe i jednookierunkowe slimaki). Wydaje sie, ze zanim powstala pierwsza wieksza droga i pierwsze skrzyzowanie, juz byla taka koncepcja rozwoju sieci drog w tej metropolii – rozwiazanie ktore zjada znacznie wiecej cennej powierzchni, ale gwarantuje bardzo komfortowe i szybkie przemieszczanie sie nawet w centrum, nawet w szczycie.

Dla zainteresowanych, troche bardziej naukowa analiza warunkow ruchu drogowego w regionie …

Wasz w Emiratach,
R

Okiem rezydenta

Od rynku europejskiego oddalilem sie na tyle ze nie jestem juz na biezaco, poza pewnymi „wyspowymi” obszarami. Gospodarczo wiecej nasluchuje nt obszaru Zatoki Perskiej, bo wiecej slychac o Palestynie, Syrii czy Jemenie. Nawet rozgrywki o Ukraine sa gdzies w tle.

Zmieniam wiec – nie wiem na jak dlugo – charakter tego kacika (dzialu): stanie sie on bardziej miejscem luznych, subiektywnych obserwacji i przemyslen na temat tego jakim dziwnym, trudnym do zdefiniowania miejscem sa Zjednoczone Emiraty Arabskie. Niekoniecznie z punktu widzenia znawcy dziedziny zarzadzania ryzykiem, ekonomisty czy biznesmena. Bardziej z punktu widzenia expata, rezydenta – kogos kto przyjechal tutaj po pieniadze, przygode, doswiadczenia lub odmiane w zyciu. Bo mozna znalezc tu wlasnie kazda z tych rzeczy.

Emirates Falconer

Wasz w Emiratach,

R