Kultura ryzyka – „show killer”

Pierwszą trudnością, z jaką mają do czynienia firmy wdrażające ERM jest wstępna faza przygotowania kontekstu do zarządzania ryzykiem, wyznaczenie wynikającego z niego apetytu na ryzyko, kryteriów i miar ryzyka – czyli całego warsztatu analitycznego. 

Jednak przyglądając się kolejnym wdrożeniom ERM dokonywanym przez różne polskie firmy wspomagane przez tzw „doradców instytucjonalnych”, zarówno wdrożeniom chybionym jak i tym wolno, w bólach się przyjmującym, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że brak właściwej kultury zarządzania ryzykiem lub niezdolność jej wytworzenia przez zarząd jest tym prawdziwym „show killer„.

O kulturzed zarządzania ryzykiem pisałem już prawie 3 lata temu ale zagadnienie nadal stanowi bardzo wysoko postawioną dla firm poprzeczkę.

Marie-Eve

Trochę nie wprost mówi o tym pani risk manager – Marie-Eve Albertelli z firmy Aeroports de Paris na łamach ostatniego wydania Strategic Risk. Marie-Eve zauważa, że risk management nie jest już dyscypliną administracyjno-techniczną a największym wyzwaniem risk managerów jest wytworzenie w firmach „kultury ryzyka”, sprzyjającej transparentnej wymianie wiedzy i know how w firmie. Jedynie to może doprowadzić firmę do stanu, w którym – skutecznie kontrolując poznane ryzyka – może podejmować kolejne wyzwania i szanse. Jej zdaniem kluczem do sukcesu jest komunikacja. Menedżerowie ryzyka nie powinni być już tylko inżynierami, administratorami ale doskonałymi liderami i moderatorami dialogu pomiędzy departamentami w przedsiębiorstwie. 

Zresztą to nie jest nic bardzo odkrywczego – stanowi jedynie potwierdzenie badań, o jakich pisałem kilka miesięcy temu. Zarządy firm poszukują nowej generacji proaktywnych menedżerów ryzyka: wizjonerów, doskonałych komunikatorów o wysokoch zdolnościach społecznych, skutecznych w przekonywaniu innych a niekoniecznie uwielbiających łamigłówki analityczne.

Wasz w ryzyku,

R